Stowarzyszenie Eko - Przyjezierze




Dlaczego jedziemy protestować do Kleczewa ?


Dlaczego jedziemy protestować do Kleczewa ?

Jeśli ktoś zapyta, dlaczego jedziemy protestować do Kleczewa..?

Od dzisiaj aż do protestu, który organizujemy przed siedzibą KWB Konin w Kleczewie, będę przybliżał Państwu jak zmienia się nasze środowisko i jakie niesie zagrożenia – a niesie za sobą odkrywkowe wydobycie węgla.
Ostatniego dnia lipca wybrałem się na kolejny objazd jezior, lasów, pól i okolic kopalni.
Może zacznę drastycznie - pokazując jak wygląda dno jeziora, z którego zniknęła woda.
Dno, na którego powierzchni ludzka stopa przez tysiące lat nie miała możliwość stanąć, a które dzisiaj stało się wielkim zagrożeniem dla życia zwierząt i człowieka. Wysychanie tego jeziora w dużej mierze spowodował człowiek i jego bezmyślne działania bez przewidywania skutków swoich decyzji.
Efekt jest tragiczny, co widać na poniższej dokumentacji fotograficznej. Na pozornie bezpiecznym przejściu wyschniętego jeziora Kownackiego w miejscowości Mlecze znalazłem martwą sarnę, która zginęła z wyczerpania w grzęzawisku, które na pozór wydawało się bezpiecznym przejściem na drugą stronę. Gdyby w tym miejscu (i w wielu innych takich miejscach nad wysychającymi jeziorami) znalazło się dziecko czy nawet dorosła osoba, jak by to się mogło skończyć? Z tego co słyszałem, takich przypadków martwych zwierząt było więcej. To pewnie niejedna tragedia zwierząt odbywająca się w milczeniu umierającej przyrody.
Jakie działania podjęły urzędy odpowiedzialne za ten stan rzeczy, by w razie tragedii mieć „czyste sumienie”? Zamontowano wokół jezior tablice z informacją o grząskim dnie. Cóż, naprawdę wiele. Tylko zwierzęta i małe dzieci nie potrafią czytać, a i dorośli wieczorem mogą tam się znaleźć i tragedia gotowa. Niech te zdjęcia zamęczonej sarny umierającej w grzęzawisku i moich nóg pokażą jak zdradliwe potrafi być dno jeziora.

Józef Drzazgowski 



⇑   Do góry strony

Projekt i wykonanie: nonomedia.pl